Sałatka z pieczonego kalafiora
Hmm… Od dłuższej chwili myślę jak ocenić tę sałatkę??
Generalnie najlepiej jest, gdy po przygotowaniu dania jestem albo na TAK, albo na NIE. Wtedy nie ma problemu – albo smakuje, albo … „żegnaj, nie chcę mieć z tobą więcej do czynienia”;) A z tą sałatką mam problem… ani mi smakowała, ani nie smakowała… Rozumiecie coś z tego?;)
Najsprawiedliwiej będzie jeśli rozbiję ją na czynniki pierwsze;)
Kalafior – w ten sposób przygotowałam go po raz pierwszy. Taka prosta kombinacja przypraw – tylko sól i pieprz, a wyszło nadzwyczaj smacznie. Pewnie do pieczonego kalafiora wrócę jeszcze nie raz, być może urozmaicając przyprawy, bo kalafior z piekarnika ma szansę stać się w moim domu dobrą alternatywą dla tego z wody, z bułką tartą.
Żeby jednak ocenić sałatkę całościowo… no, mam problem, jak nigdy. Jest to z pewnością nietypowa propozycja. Sam sos – słodko-kwaśno-ostry z jednej strony zachwyca, a z drugiej – w połączeniu z kalafiorem – pozostawia w głowie pewnego rodzaju niedopowiedzenie…
Naprawdę, sama nie wiem….
- 1 kalafior
- 3 łyżki oliwy
- sól, pieprz
Dressing:
- 1/2 szkl. jogurtu greckiego
- 1 łyżka ostrej musztardy*
- 1 łyżka miodu
- 1 łyżka oliwy extra vergine
- sok z 1/2 cytryny
- 1-2 ząbki czosnku*
Dodatkowo:
- 1/2 czerwonej cebuli
- 3 łodygi selera naciowego
- 3 jajka
- sól, pieprz
Umyty kalafior dzielimy na różyczki. Mieszamy z oliwą i doprawiamy solą oraz pieprzem. Rozkładamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, po czym wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na około 20-25 minut (pod koniec pilnujemy, by zbyt mocno się nie przypiekł).
W międzyczasie gotujemy na twardo jajka. Odstawiamy do przestudzenia. Obieramy i kroimy w drobną kostkę.
Seler naciowy kroimy na mniejsze części. Cebulę drobniutko siekamy.
Wszystkie składniki dressingu łączymy ze sobą. Następnie łączymy z przestudzonym kalafiorem i pozostałymi składnikami. W razie potrzeby doprawiamy jeszcze solą oraz pieprzem do smaku.
Uwagi: *Proponuję czosnek i musztardę dodawać stopniowo i ewentualnie zwiększyć w trakcie ich ilość (ja następnym razem dałabym do dressingu 1 łyżeczkę (zamiast 1 łyżki) musztardy sarepskiej i tylko jeden ząbek czosnku).
Świetny pomysł 😉 tak kalafiora jeszcze nie jadłam 🙂
Osobiście bardzo lubię kalafior, tylko on z natury jest trochę mdły i wymaga mocniejszych dodatków.
No właśnie sam kalafior mi tutaj bardzo smakował, a w połączeniu z tymi mocniejszymi dodatkami (w tym przypadku dressingiem), już jakby mniej;)
W takim razie może taka sałatka ale z innym sosem? Pokombinować trochę i stworzyć inny sos i będzie smaczniej? 🙂
Zastanawiam się czy po prostu czosnek nie był zbyt intensywny… lub w moim przypadku np sprawdziłby się bardziej inny rodzaj musztardy? Ale sugestia jest dobra, trzeba pokombinować;)
Być może.. mi w ogóle czosnek nie pasuje do kalafiora – do brokuła jeszcze tak ale kalafior? Jakoś tego nie widzę… Kalafior z natury jest lekko mdły więc musztarda sprawdziła by się bardzo dobrze ale też nie łagodna tylko lekko pikantna 😉 Trzeba pomyśleć 🙂
Ale właśnie o to chodzi, by pewne produkty, które czasem na pozór do siebie nie pasują, łączyć w kuchni. Z takich eksperymentów nieraz wychodzą bardzo fajne smaki, do których chce się wracać:) czasem po prostu trzeba próbować;) Musztarda ostra jak najbardziej. Nie pamiętam już dokładnie, ale tu zamiast sarepskiej mogłam dać ostrzejszą rosyjską lub dijon.
Zgadzam się warto ale to nie zawsze się sprawdza a czosnek kojarzy mi się z produktem z tych mdłych 🙂 Jakoś tak…. 😉
Warto następnym razem spróbować 🙂
U nas czosnek i cebula to są produkty, które wykorzystuje się praktycznie do wszystkiego, aczkolwiek muszę powiedzieć, że wbrew wszystkiemu nie lubię schabu natartego czosnkiem;)
Moja Mama mówi, że czosnek to do kiełbasy i galarety a jeśli do schaby to trochę do schabowych ale idzie to w parze z majerankiem 🙂
W sensie majeranek do schabowych?
Tak – Mama naciera czosnkiem i z jednej strony posypuje majerankiem. Każdy w rodzinie (tej dalszej rownież) chwali. Tylko jest jeden problem… teraz czasem wychodzą „gumowe” – czyżby to wina schabu lub tłuszczu?
Muszę przyznać, że schabu doprawionego majerankiem jeszcze nie jadłam. Opcja do wypróbowania;)
Szkoda, że wychodzą „gumowe”, może to faktycznie wina samego mięsa.
fajna propozycja w takiej wersji kalafiora jeszcze nie jadłam
Mnie też właśnie skusiło to, że to było coś innego, nowego:);)
Ktos kiedys powiedzial: ograniczenia sa tylko w glowie. W kwestiach kulinarnych rzeczywiscie sie to potwierdza. Swietne polaczenie 🙂
Wiele w tym stwierdzeniu prawdy:) Pozdrawiam:)