Pączki zakręcone
Pyszna alternatywa dla nadziewanych pączków, to ciekawie wyglądające zakręcone pączki afrykańskie – tudzież, jak donoszą niektóre źródła, koreańskie – przygotowane z dodatkiem niesłodzonego mleka skondensowanego.
Z domowymi pączkami zawsze miałam ten problem, że na drugi dzień już mi tak nie smakowały, a te są rewelacyjne po usmażeniu i wciąż pyszne następnego dnia.
Wychodzi ich całkiem sporo i przyznaję, że zjadłam ich nieprzyzwoitą ilość.
Polecam i Wam 🙂
- 500 g mąki pszennej
- 20 g świeżych drożdży
- 45 g masła
- 3 łyżki cukru
- 1 płaska łyżeczka soli
- 1 jajko
- 350 ml niesłodzonego mleka skondensowanego
Dodatkowo:
- olej do smażenia
- cukier
- cynamon
Mleko skondensowane lekko podgrzewamy (nie powinno być gorące tylko troszkę ciepłe). Mieszamy z cukrem i drożdżami. Odstawiamy na około 10-15 minut.
Masło rozpuszczamy na małym ogniu. Studzimy.
Mąkę przesiewamy do dużej miski. Dodajemy sól, jajko, masło oraz mleko z drożdżami. Wyrabiamy gładkie, elastyczne ciasto. Odstawiamy w ciepłym miejscu, przykryte ściereczką, na około godzinę do wyrośnięcia.
Po tym czasie ciasto krótko wyrabiamy. Dzielimy je na pół, każdą połówkę znów na pół itd, aż do otrzymania 32 kuleczek wielkości dużego orzecha włoskiego.
Każdą kuleczkę rolujemy w oprószonych mąką dłoniach, aż do uzyskania wałka długości około 20-25 cm. Składamy go na pół (w podkowę), a następnie przeplatamy wokół siebie. Końce zlepiamy ze sobą.
Przygotowane pączki rozkładamy na papierze do pieczenia lub na podsypanym mąką blacie, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do napuszenia na około 20-30 minut.
W rondlu lub na patelni rozgrzewamy około 750 ml – 1 l oleju. Gdy olej dobrze się nagrzeje, zmniejszamy moc palnika i smażymy pączki z obu stron do zezłocenia (po około 2 minuty z każdej strony). Wyławiamy łyżką cedzakową.
Mniej więcej 1 szklankę cukru wsypujemy do głębokiego talerza. Dodajemy 1-2 łyżeczki cynamonu. Mieszamy. W przygotowanej posypce obtaczamy ciepłe jeszcze pączki.
Nie spotkałam się nigdy z takim przepisem, ale chętnie spróbuję, bo nie wydaje się skomplikowany
To prawda, samo ciasto nie jest skomplikowane. Jak załapie się zwijanie tych pączków, to też szybko idzie. Najważniejsze i najtrudniejsze – przynajmniej dla mnie – to wyczucie odpowiedniej temperatury – żeby olej nie był zbyt zimny (by pączki nie przesiąknęły tłuszczem), oraz aby nie był zbyt gorący (by na zewnątrz pączki nie spaliły się, pozostając „surowe” w środku)
Pozdrawiam i czekam na wieści z efektów „pączkowania” ;):)
Ależ fajny pomysł – w tym wydaniu pączków jeszcze nie robiłam – przepis oczywiście zapisuję!
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy 🙂
Mi też się te pączki spodobały, jak tylko je zobaczyłam 🙂
Smakowały wszystkim domownikom, więc śmiało polecam!
Pozdrawiam :*
moje dzieci uwielbiają pączki w każdej postaci 🙂
Paczki sa pyszne. Rzeczywiscie moze byc problem z odpowiednim wyczuciem temperatury, ale po upieczeniu kilku paczkow da sie to wyczuc.