Szpinakowo-mandarynkowe
Wiosnę czuć już nosem:) Dni są wyraźnie coraz dłuższe, ptaszki pięknie śpiewają, robi się coraz cieplej – nareszcie:)
Czas więc odstawić na jakiś czas ciasta piernikowe, miodowe czy te z jabłkami, na rzecz czegoś lżejszego, orzeźwiającego:)
Jeśli taka opcja Wam odpowiada, mam dla Was właśnie takie ciasto. Bardzo smaczne, bardzo lekkie, bardzo orzeźwiające:)
W kolorach, które osobiście najbardziej kojarzą mi się z wiosną: zielono-pomarańczowym:)
Jak pewnie się domyślacie ciasto to biszkopt z dodatkiem szpinaku. Mi taki bardzo smakuje i jestem pewna, że i Wy się w nim rozsmakujecie. Wypełnienie zaś to pyszna masa galaretkowo-mandarynkowa. Jak ją przygotować, podaję poniżej:)
Zapraszam!
Ciasto:
- 400 g szpinaku rozdrobnionego Hortex
- 4 jajka
- 1/2 szkl. drobnego cukru
- 3/4 szkl. mąki pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Masa:
- 3 puszki mandarynek
- 1-2 łyżki rumu
- 2 op. galaretki pomarańczowej
- 2 łyżki cukru
- 1 czubata łyżka mąki ziemniaczanej (lub 2 płaskie łyżki)
- skórka otarta z 1 pomarańczy
Dodatkowo:
- 250 ml kremówki
- 1 łyżeczka żelatyny lub 1/2 op. śmietan-fixu
- 1-2 łyżki cukru pudru
- listki melisy
Szpinak odstawiamy do całkowitego rozmrożenia (ja zostawiłam go na noc na misce, a piekłam biszkopt rano). Następnie przekładamy go na sito i pozostawiamy do odcieknięcia.
Żółtka miksujemy wraz z cukrem na jasną i puszystą masę (około 8-10 minut). Wlewamy 2-3 łyżki zimnej wody. Mąkę przesiewamy wraz z proszkiem do pieczenia. Dodajemy je stopniowo, zmniejszając nieco obroty miksera. Na koniec dodajemy rozdrobniony szpinak.
Białka ubijamy ze szczyptą soli na sztywną pianę. Delikatnie mieszając, łączymy je z masą szpinakową.
Ciasto wylewamy na wyłożoną papierem do pieczenia dużą blaszkę z wyposażenia piekarnika*. Pieczemy ok. 20-30 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.
Upieczony biszkopt od razu (ostrożnie, by się nie poparzyć) zsuwamy z blaszki. Oddzielamy od papieru do pieczenia. Do jednego boku przykładamy keksówkę i odkrawamy pas ciasta (to będzie jego dno). Pozostałe ciasto wkładamy do wspomnianej blaszki, uprzednio wyłożonej papierem do pieczenia i lekko dociskamy (gdy ciasto przestygnie nie będzie już tak elastyczne i „modelowanie” nim nie będzie możliwe). Wystające brzegi ciasta odkrawamy.
Galaretki rozpuszczamy w 2 i 3/4 szklanki gorącej wody. Odstawiamy.
Mandarynki z puszki (kilka sztuk można odłożyć do dekoracji) wraz z zalewą umieszczamy w średniej wielkości rondelku. Dodajemy skórkę pomarańczową, rum oraz cukier, a także mąkę ziemniaczaną rozprowadzoną w 3-4 łyżkach zimnej wody.
Całość doprowadzamy do wrzenia i gotujemy jeszcze – stale mieszając – przez około 2-3 minuty, aż do zgęstnienia.
Przygotowaną masę mieszamy z rozpuszczoną galaretką (masa się rozrzedzi, ale tak ma być). Odstawiamy w chłodne miejsce do lekkiego stężenia, a następnie wlewamy do formy z biszkoptem. Po około 20 minutach, gdy masa zacznie już mocniej tężeć przykrywamy ją odłożonym kawałkiem ciasta szpinakowego, lekko dociskamy. Odstawiamy do całkowitego stężenia – najlepiej na całą noc.
Następnego dnia ciasto wyjmujemy z formy, przekładamy na deskę/paterę/półmisek do góry dnem.
Żelatynę zalewamy kilkoma łyżkami zimnej wody i odstawiamy do napęcznienia. Gdy to nastąpi podgrzewamy na małym ogniu – tylko do rozpuszczenia.
Schłodzoną kremówkę ubijamy na sztywno, dodając pod koniec cukier puder do smaku i rozpuszczoną żelatynę (lub śmietan-fix).
Masą śmietanową dekorujemy roladę. Rozkładamy cząstki mandarynek i listki melisy.
Uwagi: *Ciasto pieczemy w blaszce z wyposażenia piekarnika (jak na roladę), a następnie wykładamy nim keksówkę. Może się jednak tak zdarzyć, że Wasza keksówka na długość będzie krótsza od wspomnianej blaszki. Żeby więc nie marnować upieczonego ciasta i zbyt dużo go nie odkrawać, warto przed pieczeniem przyłożyć keksówkę do dużej blaszki i na jej długość wyciąć papier do pieczenia i tylko na ten wyznaczony obszar wylać ciasto szpinakowe.
Przypomina mi galaretkę w wersji XXL 😀
Można tak powiedzieć;):)
Fajnie to wygląda – ciekawie 😉
Dzięki;)
Przyjemność po mojej stronie – polecam się na przyszłosć 🙂
PS A jak tam zioła? 😉
A wiesz, że leżą w szafce?:P ciągle w opakowaniu;) bo procentów nie kupiliśmy jeszcze:P