Mandazi – afrykańskie „pączki”

Coś dla tych, którzy lubią kulinarne eksperymenty, Ja zdecydowanie lubię, dlatego też z przyjemnością wypróbowałam przepis znaleziony na portalu Przyślij Przepis. Zaciekawił mnie przede wszystkim dodatek do ciasta mleczka kokosowego (wg wiki mandazi na mleczku kokosowym to mahamri, a dodaje się je, by nadać im nieco słodszego smaku)

Pączki wyszły fajne, ale finalnie kokosowy smak okazał się jak dla mnie zbyt mało wyczuwalny. Jeśli zaś chodzi o konsystencję, to mandazi wyszły puszyste i delikatne, ale niektóre sztuki były też jakby puste w środku – zwłaszcza te mniejsze.

Jeżeli zdecydujecie się je przygotować, przestrzegam Was przed pokusą dodawania do ciasta większej ilości mąki. Ciasto początkowo dosyć długo klei się do rąk. Można dodać te 1-2 łyżki dodatkowo, ale nie polecam dodawać jej więcej. Zaufajcie mi, po kilkunastu minutach ręcznego wyrabiania ciasto nabierze cudownej konsystencji. Uwielbiam ten moment 🙂

  • 15 g świeżych drożdży
  • 2 i 1/2 łyżki cukru + 1 łyżeczka
  • 1/4 szkl. mleka
  • 1/2 szkl. mleczka kokosowego
  • 1 i 1/3 szkl. mąki pszennej
  • 1/3 łyżeczki mielonego kardamonu
  • kilka kropli ekstraktu pomarańczowego – opcjonalnie
  • olej do głębokiego smażenia

W ciepłym mleku rozpuszczamy drożdże oraz 1 łyżeczkę cukru, mieszamy. Odstawiamy do wyrośnięcia.

Mąkę przesiewamy do miski. Dodajemy pozostały cukier oraz – jeśli dodajemy – ekstrakt pomarańczowy. Następnie dodajemy wyrośnięty zaczyn drożdżowy oraz lekko podgrzane mleczko kokosowe. Mieszamy wszystkie składniki, a następnie wyrabiamy gładkie, elastyczne ciasto. Kiedy ciasto przestanie kleić się do rąk (po około 15 minutach wyrabiania), przykrywamy je w misce ściereczką i odstawiamy w ciepłym miejscu do podrośnięcia (na około godzinę).

Wyrośnięte ciasto krótko odgazowujemy. Wałkujemy na prostokąt grubości około 0,5 cm. Za pomocą radełka wykrawamy pasy o szerokości około 4-5 cm, a następnie wykrawamy trójkąty.

Trójkąty przykrywamy ściereczką i odstawiamy do napuszenia na około 15-20 minut.

Do garnka wlewamy większą ilość oleju, rozgrzewamy go do temperatury około 170 stopni. Pączki wrzucamy na olej partiami, smażymy z obu stron na złoty kolor (do przewracania polecam patyczek do szaszłyków). Wyławiamy łyżką cedzakową. Osączamy na ręczniku papierowym.

Przed podaniem możemy oprószyć cukrem pudrem.

Źródło