Panierowany kalafior
Znacie??
Głupie pytanie – na pewno znacie;)
Panierowany kalafior to jedno z moich ulubionych dań z dziecięcych lat. Zawsze latem zajadałam się nim ze smakiem. W sumie zamiłowanie to pozostało mi po dziś dzień, i jak jesienią i zimą lubię zjeść na obiad kawałek mięsa, tak wiosną i latem mogłabym jeść głównie warzywa:)
Panierowany kalafior, i jajo sadzone, albo sałatka z pomidorów i cebuli, albo zielona sałata, do tego młode ziemniaki z masłem i koperkiem … tak, mięso zdecydowanie nie jest mi teraz potrzebne;)
- 1 kalafior
- 2-3 jajka
- bułka tarta
- kwasek cytrynowy, można pominąć
- sól, pieprz, cukier
- olej
Podzielony na różyczki kalafior gotujemy na półtwardo w lekko osolonej wodzie z dodatkiem szczypty kwasku cytrynowego oraz około 1/2 – 1 łyżeczki cukru.
Odcedzamy. Odstawiamy do przestudzenia.
Każdą różyczkę panierujemy w rozmąconych, doprawionych solą i pieprzem jajkach oraz w bułce tartej.
Smażymy na złoto na większej ilości rozgrzanego oleju. Osączamy na ręczniku papierowym.
Nigdy nie jadłam ale weganie „szaleją” za takim kalafiorem i nazywają go „skrzydełka z kalafiora” 😉
hehe nie spotkałam się z tym określeniem, ale „stek” z kalafiora obił mi się o uszy;)
Mi również. Kiedyś robiłam 😀
Lubię kalafior ❤
<3
Uwielbiam smak takiego kalafiora<3
Ja również:)
Uwielbiam i oczywiście, że znam:)
pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
🙂
Znam i bardzo lubię 🙂
Chyba nie sposób go nie lubić;)
Bardzo go lubię!
Super:)