Marchewka imbirowa z klopsikami
Takie proste danie, takie niepozorne, a takie dobre:)
Do zrobienia „makaronu” marchewkowego wykorzystałam dwa rodzaje marchewek – pomarańczową i czarną. Jeśli pomyśleliście, że ta czarna/fioletowa to sztucznie zmodyfikowana marchew pomarańczowa, to już spieszę z informacją, że jest zupełnie odwrotnie:) to czarna odmiana jest tą najstarszą i to ona została wyparta, przez powstałą na jej bazie marchewkę pomarańczową.
Jaki by jednak nie był jej kolor, marchewkę warto jeść, bo jest bardzo zdrowa (szczególnie ta fioletowa).
Przygotowanie takiego marchewkowego „makaronu” jest bardzo proste, o ile posiadacie specjalny przyrząd tzw obieraczkę do julienne. Ja zakupiłam ją trochę przypadkiem, ale już wiem, że zaprzyjaźnimy się na dłużej, bo taka marchew bardzo nam posmakowała.
Pysznie chrupiąca, o wyczuwalnym imbirowym smaku, podana razem z klopsikami, czy pieczonym łososiem na pewno Was zaskoczy. Pozytywnie oczywiście.
Przypominam też o trwającej do 31.12.2017r. promocji w sklepie Dajar. Na hasło ZDROWA-JESIEŃ otrzymacie tam 10% rabatu na produkty Ambition. Warto skorzystać.
#myAmbition
Klopsiki:
- około 700-800 g mielonego mięsa wieprzowego (u mnie z łopatki)
- 1 cebula
- 2 ząbki czosnku
- 1 marchewka
- 1 jajko
- 2 łyżki drobno posiekanej natki pietruszki
- 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
- sól morska, pieprz
- 2-3 łyżki bułki tartej
Marchewka:
- 2-3 duże marchewki pomarańczowe
- 2-3 marchewki czarne
- 1 łyżka masła + 1 łyżka oleju
- około 2 cm korzeń imbiru
- 1 ząbek czosnku
- przyprawy: płatki chilli, gałka muszkatołowa, cukier, sól morska, pieprz
- 1/2 cytryny
Dodatkowo:
- 1/2 szkl. mrożonego groszku
- 1 łyżka masła – opcjonalnie
Cebulę drobno siekamy. Na patelni rozgrzewamy olej, wrzucamy cebulę. Gdy się zeszkli, patelnię zdejmujemy z palnika, lekko studzimy.
Do miski przekładamy mięso mielone. Dodajemy startą na drobnych oczkach tarki marchewkę, zeszkloną cebulę, czosnek przeciśnięty przez praskę, drobno posiekaną natkę pietruszki, jajko, bułkę tartą oraz przyprawy. Dokładnie wyrabiamy.
Z mięsnej masy formujemy niewielkie klopsiki. Smażymy je na oleju, z obu stron, do ładnego zarumienienia. Odstawiamy do naczynia, trzymamy w cieple.
Obrane marchewki za pomocą specjalnej obieraczki do julienne „skrobiemy” w cienkie paseczki.
Czosnek i imbir drobno siekamy. Posypujemy szczyptą soli i rozcieramy ze sobą na desce.
Na patelni rozgrzewamy olej z masłem. Wrzucamy czosnek, imbir i mniej więcej 1/2 łyżeczki płatków chilli. Po około 2 minutach, gdy tłuszcz się zaromatyzuje, dodajemy marchewkę. Po chwili dodajemy resztę przypraw oraz sok wyciśnięty z połowy cytryny. Smażymy kilka minut (marchewka powinna pozostać al dente), po czym dodajemy mrożony groszek. Podlewamy około 1/5-1/4 szklanki wody. Dusimy 2-3 minuty. Na koniec możemy dodatkowo dodać 1 łyżkę masła.
Marchewkę podajemy z usmażonymi klopsikami.
Fajny taki „makaron” z marchewki a dla mnie to chyba bardziej jako surówka xD
Można go troszkę dłużej potrzymać na patelni, ale wydaje mi się, że najlepiej smakuje, gdy marchewka jeszcze trochę chrupie, ale już nie jest do końca surowa. Ja bym z chęcią zjadła jej więcej, nawet bez dodatków;)
Miałam na myśli fakt, że gdybym potraktowała go jako bazę do potrawy, to nie wiem, czy bym się najadła 🙂 Marchewka rzeczywiście jest najlepsza albo surowa, albo podgotowana, ale chrupiąca – ta miękka według mnie jest bez smaku ;/ Kiedyś kupiłam mieszankę mrożoną z Hortexu – miałam wrażenie, że tam marchew została wstępnie podgotowana a następnie zamrożona. Trzymałam na patelni chwilkę, tak by się zagrzała (nie dłużej) i juz była rozlazła ;/ A fe…
Haha to się dogadałyśmy z tą marchewką;) Ja zjadłam duuużo marchewki i takie 4 klopsiki, które raczej duże nie są i byłam pełna;)
A wydawać by się mogło, że to dobra firma… Przynajmniej owoce mają dobre i w całości (np maliny nie są pokruszone).
Rok temu i w tym roku zjadłam tyle domowej marchewki, że pomarańczowy pigment wyłaził mi dłońmi… taka byłą pyszna 😀
W przypadku makaronu z pewnością ten białkowy dodatek ma znaczenie… pewnie gdyby w wersji wegańskiej te klopsy zastąpić tymi z soczewicy, całość byłaby sycąca 🙂
„Wydawać”… no właśnie… i to nie pierwszy raz miałam takie przeboje. Innym razem nie dość, że była rozlazła to jeszcze jakby perfumowana ;/ Mrożonych owoców nie kupowałam – używamy tylko wiśnie a te mamy domowe 🙂 Borówki również sami mrozimy, ale dobrze, że można kupić mrożone owoce w całości a nie plupę 😉
🙂 Zmiana karnacji nastąpiła;)
Ja kiedyś kupiłam z innej firmy maliny i miałam właśnie taką owocową pulpę, a te ichnie w pojemniczkach plastikowych były i smaczne i ładne. Teraz czekają wiśnie na swoją kolej – jeszcze nie wiem jakie są, ale już niebawem planuję je wykorzystać;)
Nie narzekałam 😀 Nie mam tyle szczęścia co moja siostra, której wystarczy chwila na słońcu aby wyglądała jak mulatka 😉
Te wszystkie owoce powinni mrozić w przezroczystych opakowaniach aby było widać w jakim są stanie – nie zawsze da się to wyczuć pod palcami ;/
Ja mam to samo. Uwielbiam słońce, ale nigdy się nie opalam – moja skóra źle to znosi.
Przezroczyste opakowania to by była najlepsza opcja dla konsumenta, bo faktycznie pod palcami nie wyczujesz co tam w środku siedzi
Ja nie mogę się opalać ze względu na zmiany skórne co nie oznacza, że nie chciałabym latem nieco się przyrumienić na brązowo 😀
Może kiedys producenci o tym pomyślą.. czasem po wygladzie widać też, czy brokuły nie są np. nasiąknięte wodą
Trzeba sobie tłumaczyć, że potem (za kilka lat) taka skóra, będzie sprawiała wrażenie młodszej;) opalanie ponoć nie jest zbyt zdrowe… no, jakichś dobrych stron trzeba poszukać;)
Hmmm muszę przyjrzeć się bliżej mrożonym brokułom;)
Kolorowe marchewki wyglądają super, całe danie bardzo apetyczne 🙂
Trochę te fioletowe marchewki oddały swojego koloru i nie wygląda to tak ładnie jak sobie wyobrażałam, ale smakowo super;):)
Pyszny pomysł 🙂
Danie wygląda bardzo zachęcająco i apetycznie 🙂
Po czasie trochę straciło kolorów, ale za to smakowało:)
Co za fajny pomysł!
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Dziękuję i pozdrawiam:)