Ciasteczka czekoladowo-miętowe na Walentynki

Święto Zakochanych tuż, tuż. Zgodnie z powiedzeniem, że „przez żołądek do serca” warto przygotować dla swoich Połówek coś pysznego. Dla wszystkich fanów czekolady, mam właśnie coś takiego: wspaniałe ciasteczka czekoladowo-miętowe. Nas one oczarowały i z zadowoleniem stwierdzam, że dawno już żadne nie smakowały mi tak bardzo. Co prawda tuż po wyjęciu z piekarnika miałam obawy, czy aby nie będą zbyt gorzkie, ale gdy wystygły… niebo w gębie. Zaserwujcie więc takie „niebo” swoim ukochanym.

Ciasteczka:

  • 60 g gorzkiej czekolady dobrej jakości
  • 110 g miękkiego masła
  • 40 g drobnego cukru do wypieków
  • 1 łyżka ciemnego cukru muscovado (nie miałam)
  • 1 żółtko dużego jajka
  • 1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
  • 1 łyżeczka esencji miętowej (nie miałam, użyłam mniej więcej 1/2 łyżeczki kropli miętowych)
  • 125 g mąki pszennej
  • 15 g ciemnego kakao
  • 1/4 łyżeczki soli morskiej
  • 75 g drobnego cukru brązowego demerara

Wypełnienie:

  • 40g białej czekolady
  • 2 łyżki kremówki
  • 1 łyżeczka esencji miętowej (użyłam ok 6-7 kropli miętowych)

Czekoladę roztapiamy w kąpieli wodnej. W tym celu przekładamy kawałki czekolady do suchego (to ważne) rondelka. Do większego rondelka nalewamy niewielką ilość wody. Stawiamy na palniku, na mały ogień. Garnek z czekoladą umieszczamy na garnku z wodą, tak by oparł się on jedynie o jego brzegi, nie mieszamy. Gdy zauważymy, że spód czekolady się roztapia, zdejmujemy garnek i dopiero wówczas mieszamy.

Miękkie masło ucieramy razem z cukrem (i cukrem muscovado, jeśli używamy). Dodajemy żółtko oraz oba ekstrakty, miksujemy do połączenia. Następnie dodajemy roztopioną czekoladę. Na koniec wsypujemy mąkę przesianą z kakao i solą. Miksujemy do otrzymania ciasta o jednolitej konsystencji. Powstałe ciasto przekładamy do woreczka i wkładamy do lodówki na 40 minut.

Z ciasta formujemy kulki wielkości orzecha włoskiego i obtaczamy każdą w cukrze demerara (ja o tym kroku zapomniałam, posypałam uformowane ciastka tylko po wierzchu i bokach, ciasto miałam miękkie i już nie chciałam niepotrzenie ogrzewać go w dłoniach). Układamy ciasteczka na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Każde ciasteczko nieco spłaszczamy i robimy wgłebienie – ja w tym celu wykorzystałam mała foremkę do pierniczków. Wypełniłam ją miąższem chleba (hihi), owinęłam folią spożywczą i odciskałam wzorek.

Blaszkę wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 170 stopni na około 15 minut. Ciasteczka są gotowe gdy nieznacznie popękają na brzegach (po upieczeniu ciasteczka są miękkie, twardnieją nieco po przestygnięciu, dlatego należy uważać by nie piec ich zbyt długo). Upieczone ciastka studzimy na kratce.

Ja po wyjęciu ciasteczek z piekarnika jeszcze raz docisnęłam foremką wgłębienia. Należy to jednak robić delikatnie, by nie uszkodzić ciasteczek.

Do garnuszka wlewamy śmietankę, doprowadzamy ją do wrzenia. Garnuszek zdejmujemy z palnika i dodajemy do śmietanki połamaną na kostki białą czekoladę. Mieszamy. Gdy czekolada się roztopi dodajemy esencję miętową, ponownie chwilę mieszamy.

Powstałą polewą napełniamy wgłebienia ciasteczek.

Z podanych proporcji wyszło mi 15 ciasteczek, z tym, że robiłam je nieco większe, by ładnie odbiło się serduszko. Poza okresem Walentnkowym, wystaczy w ciasteczku zrobić zgłębienie kciukiem. Wówczas ciasteczka mogą być faktycznie wielkości orzecha włoskiego i wyjdzie nam ich troszeczkę więcej.

Źródło