Drożdżówki z rumowymi powidłami

Bułeczki te zdecydowanie będę powtarzać częściej, bo chociaż wyszło ich AŻ 18 sztuk, Rodzinka mówiła, że gdyby jeszcze były, zjedliby więcej… 🙂

Takie komentarze, zwłaszcza od najbliższych, cieszą bardzo i motywują do kolejnego pieczenia.

Muszę przyznać, że drożdżówki te mi również bardzo zasmakowały. Myślę, że w dużej mierze to zasługa długiego wyrabiania ciasta. Od kiedy „załapałam” ciasto drożdżowe lubię go robić i poświęcać mu jak najwięcej uwagi – odwdzięcza się potem puszystością i delikatnością.

Jeżeli zrezygnujecie z rumu, bułeczki świetnie sprawdzą się na drugie śniadanie do szkoły lub na wspólny piknik, choć muszę przyznać, że do końca nie wiem jak smakują na zimno;)

Zróbcie je koniecznie:)

  • 40 g drożdży
  • 100 g drobnego cukru
  • 500 g mąki pszennej
  • 250 ml ciepłego mleka
  • 2 żółtka
  • 100 g masła
  • 3 łyżki rumu
  • 1 słoiczek powideł śliwkowych
  • szczypta soli

 

Masło roztapiamy na małym ogniu. Odstawiamy do przestudzenia.

Drożdże kruszymy do kubeczka. Dodajemy 3 łyżki ciepłego mleka oraz 2 łyżki cukru i rozcieramy, aż do rozpuszczenia.

Mąkę przesiewamy do miski. Na środku robimy wgłębienie i w miejsce to wlewamy przygotowany zaczyn drożdżowy. Delikatnie zasypujemy drożdże mąką (około 1 łyżką) i odstawiamy na 10 minut, do podwojenia objętości.

Gdy drożdże zaczną pracować, do miski wsypujemy resztę cukru, dodajemy szczyptę soli oraz żółtka i pozostałe mleko. Wyrabiamy gładkie, elastyczne ciasto. Pod koniec dodajemy przestudzone masło (ja ciasto wyrabiałam ręcznie przez około 15 minut) .

Wyrobione ciasto przykrywamy w misce ściereczką i odstawiamy w ciepłym miejscu do wyrośnięcia (na około 1,5 godziny).

Powidła mieszamy z rumem.

Wyrośnięte ciasto ponownie krótko wyrabiamy, po czym wałkujemy na dość cienki prostokąt. Ciasto dzielimy na kwadraty (około 16-18 sztuk) i na każdy z nich wykładamy porcję powideł. Następnie formujemy bułeczki, dokładnie zamykając powidła w środku drożdżowego ciasta (u mnie część powideł delikatnie wypłynęła).

Bułeczki układamy na formie wyłożonej papierem do pieczenia zachowując pewne odstępy. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 35 minut.

Przed podaniem oprószamy cukrem pudrem.

Przepis z czasopisma kulinarnego – tak obstawiam, bo zapisałam go w notatniku już dosyć dawno.