Faworki na kwaśnej śmietanie

Czy jestem fanką faworków? Zdecydowanie tak!

Choć sama wprowadziłam „tradycję” przygotowania ich w czasie karnawału stosunkowo późno (raptem rok temu), to jednak nie wyobrażam sobie teraz, właśnie choć raz w roku, nie zrobić faworków.

Faworki na kwaśnej śmietanie to trzeci przepis jaki przetestowałam odkąd prowadzę tego bloga. Prawdę powiedziawszy w każdej wersji mi smakują i chyba nie potrafiłabym wskazać ulubionego przepisu (marzy mi się jeszcze przygotowanie tych na piwie).

Faworki z tego przepisu przygotowałam równolegle z takimi na większej ilości śmietany i z dodatkiem proszku do pieczenia i mogłam je sobie doskonale porównać. Tamte, bardziej delikatne, puszyste, te z kolei takie jakie pamiętam z dawnych czasów (mama mojej koleżanki je robiła i pamiętam jak się nimi zajadałam), bardziej kruche i chrupiące.

Jak dla mnie najlepsze w tym samym dniu po przygotowaniu, choć te akurat nawet na drugi dzień pozostają wciąż dobre.

  • 2 szkl. mąki pszennej
  • 3 żółtka
  • 3-4 łyżki gęstej, kwaśnej śmietany 18%
  • 3 łyżki cukru pudru
  • szczypta soli
  • 2 łyżki wódki

Mąkę przesiewamy do miski. Łączymy z cukrem pudrem, solą, żółtkami, kwaśną śmietaną i wódką. Wyrabiamy ciasto. Gotowe ciasto przekładamy na blat i uderzamy je wałkiem (mowa o 100 uderzeniach, ale ja nie liczę aż tak dokładnie 😉 ). Następnie ciasto wałkujemy, na podsypanym mąką blacie, na cienki placek. Dzielimy na niewielkie prostokąty, na których przez środek robimy nacięcie. Jeden koniec każdego kawałka przekładamy przez powstały otwór, formując tym samym faworki.

Smażymy na głębokim tłuszczu, z obu stron do zrumienienia (na średniej mocy palnika). Przekładamy na ręcznik papierowy. Przed podaniem oprószamy cukrem pudrem.