Serniczek na zimno
Nie wyobrażam sobie weekendu bez ciasta. Nie tak, że muszę je zjeść, ja je po prostu muszę zrobić – uzależnienie jakieś chyba;)
Tym razem przygotowałam mocno alkoholowe ciasto, którego nie mogłoby zjeść moje dziecko (przepis pojawi się jeszcze na blogu). Widziałam jego smutną minę na tę wieść, więc postanowiłam przygotować coś specjalnie dla niego – deserek z mlekiem zagęszczonym i galaretką, bo w końcu wszystkie dzieci lubią galaretkę jak i słodkie mleko wyjadane prosto z tubki;)
Ten serniczek choć pyszny, jest też niemiłosiernie słodki. Gdy zaczęłam go przygotowywać, myślałam, że sok z cytryny trochę tę słodycz zniweluje, ale moja cytryna była chyba zbyt mała lub za mało soczysta;) Być może gdyby wykorzystać gęsty jogurt naturalny zamiast słodkich serków homogenizowanych byłoby ciut lepiej? To oczywiście tylko moje zdanie i jeśli miałabym być tak do końca szczera, to po czasie zdanie zmieniłam – w sensie, że nie zmieniłabym tutaj nic. Dla Synka deserek za słodki nie był, no ale HELLO, on je mleko prosto z tubki;) Mojemu Mężowi warstwa biała również najbardziej przypadła do gustu i wcale nie wydała się zbyt słodka (dla niego WOW! coś pysznego i coś całkowicie innego).
Co do samego deseru jeszcze… przygotowałam go w misce o pojemności 2,5 l. Niby fajnie się w takiej formie prezentuje, ale jest też dość problematyczny do krojenia – trzeba kroić większe kawałki, bo jednak warstwa galaretki trochę przeciąża całość – serniczek sam się „kładzie” na talerz. Jeśli to dla Was nie problem, spróbujcie, bo mimo wszystko to świetny deser.
- 3 różnokolorowe galaretki
- 1/2 puszki brzoskwiń
- 1 laska wanilii
- 1 puszka słodzonego mleka skondensowanego
- 3 łyżki żelatyny
- 1/4 szkl. mleka
- 3 serki homogenizowane waniliowe (w temp. pokojowej)
- 1 cytryna
Każdą galaretkę rozpuszczamy (osobno) w półtorej szklanki gorącej wody. Odstawiamy do wystudzenia.
Jedną z galaretek (np żółtą) wlewamy do miski. Odkładamy do lodówki do całkowitego stężenia.
Osączone z zalewy brzoskwinie kroimy na mniejsze kawałki. Rozkładamy je na stężałej galaretce. Zalewamy następną galaretką (np brzoskwiniową lub zieloną dla większego kontrastu). Ponownie wstawiamy do lodówki. Na samym końcu wlewamy ostatnią galaretkę (u mnie czerwona).
Cytrynę szorujemy, przelewamy wrzątkiem. Ocieramy z niej skórkę oraz wyciskamy sok.
Żelatynę zalewamy zimnym mlekiem i odstawiamy do napęcznienia.
Mleko skondensowane umieszczamy w rondelku. Podgrzewamy na małym ogniu, nie gotujemy. Zdejmujemy z palnika. Do ciepłego mleka dodajemy napęczniałą żelatynę i mieszamy, aż do jej rozpuszczenia. Następnie dodajemy ziarenka z laski wanilii, skórkę i sok z cytryny oraz serki waniliowe. Mieszamy, aż do otrzymania sztywnego kremu (dość szybko tężeje).
Masę serową wykładamy na stężałą galaretkę. Deser wstawiamy do lodówki, najlepiej na całą noc.
Następnego dnia miskę z serniczkiem zanurzamy na kilka sekund we wrzącej wodzie. Przykładamy duży talerz i odwracamy – serniczek powinien „wyskoczyć” z miski na talerz.
tom2
Czyli ciasto to tak i Wasz rodzinny rytuał – tradycja. Miło mieć takie 🙂
Serniczek na zimno niczym lody w upały 🙂
Odkąd pamiętam;):)
Potem dzieci mają co wspominac i dorośli na „stare lata”;)
O ile ktoś to docenia i zauważa;)
Dziwne jakby ktoś nie zauważał 😉
Bardzo apetycznie wygląda. Zjadłabym kawałeczek ?
Z przyjemnością bym Cię poczęstowała Aniu:);)
Uwielbiam 🙂 mój właśnie tężeje w lodówce 😉
Super<3 Będzie jak znalazł na wieczór czy jutrzejszy dzień:)
Wygląda apetycznie 🙂 mniamm
Sernik na zimno jest idealny na letnie popołudnia.
Tak jest:)
Pysznie wygląda :). Aż ślinka cieknie ;).
Bardzo mi miło:)