Pieczeń z mięsa mielonego z serem, boczkiem i jajkami
Taką pieczeń zobaczyłam jakiś czas temu na kanale YT:) Filmik był kompilacją różnych przepisów z wykorzystaniem… no właśnie: mięsa, sera czy jajek? Nie pamiętam. Takie zbiorcze filmiki mają to do siebie, że potem ciężko odnaleźć to, czego dokładnie się szuka:(
Przepis jednak na tyle wpadł mi w oko, że postanowiłam odtworzyć go u siebie. Udało się to zrobić, powiedziałabym w 3/4, bowiem warstwa serka śmietankowego, którego użyłam nie zapiekła się tak, jak tego oczekiwałam;) Być może lepiej sprawdziłby się gładki serek topiony – taki w pojemniczku, który jest łatwy do rozsmarowania.
Nie mniej jednak Rodzinka obiad chwaliła, a słowa poparte były pustymi talerzami:)
Mięso podałam z tartymi buraczkami z jabłuszkiem od JAMAR:)
- 800-850 g mielonej karkówki lub łopatki wieprzowej
- 2 średniej wielkości cebule
- 1 jajko
- około 3-4 łyżki bułki tartej
- 1 łyżeczka czosnku granulowanego
- sól, pieprz
Dodatkowo:
- 5-6 plastrów boczku
- ok. 80 g serka śmietankowego lub topionego w pojemniczku (!)
- 3-4 plastry żółtej mozzarelli
- 3-4 jajka
Cebulę kroimy w drobną kostkę. Podsmażamy ją na niewielkiej ilości rozgrzanego tłuszczu. Gdy się zeszkli, zdejmujemy z palnika, studzimy.
Do dużej miski przekładamy mielone mięso. Dodajemy zimną cebulkę. Wbijamy jajko. Wsypujemy bułkę tartą. Doprawiamy solą morską, świeżo zmielonym pieprzem i granulowanym czosnkiem. Dokładnie mieszamy.
Wyrobione mięso przekładamy do formy keksowej. Wykładamy nim dno i boki formy. Przez środek pozostawiamy wgłębienie, które wykładamy plastrami boczku. Na boczku rozprowadzamy cienką warstwę serka śmietankowego/topionego. Posypujemy solą oraz pieprzem. Serek przykrywamy mozzarellą pokrojoną na cienkie plastry.
Pieczeń wstawiamy na około 15-20 minut do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Po tym czasie wbijamy surowe jajka, posypujemy je solą oraz pieprzem i ponownie wstawiamy do piekarnika na około 60-70 minut (ja przykryłam je folią aluminiową na około 25-30 minut, a potem dopiekałam już bez przykrycia przez kolejne 35-40 minut).
Brakuje jeszcze zdjęcia z surowymi jajami, ale wygląda na to, że już nie zdążyłam go zrobić;)
Z pewnością jest efekt wizualny – o smaku się nie wypowiem, bo to mięso a ja nie jem 🙂
Wiem:) I tak dziękuję za miły komentarz:) Miłej niedzieli:)
Ja również takiej życzę 🙂 I oby była spokojna i wypełniona miłymi wspomnieniami 🙂
Dzięki:)
:*
A jak tam plany na Świąteczne wypieki? 🙂
Szczerze mówiąc nie myślałam jeszcze o świątecznych wypiekach. Może dlatego, że przez cały rok „eksperymentuję” piekąc różne ciasta, natomiast na święta wybieram przepisy znane, lubiane i sprawdzone. Od kilku lat piekę piernik drożdżowy i on na pewno będzie (jest fantastyczny) i do tego pewnie jakieś ciasto „na bogato” ze zbiorów s.Anastazji:) Mam kilka ulubionych, które zamiennie piekę co kilka lat. Tak więc … bez szaleństwa;) A jak to wygląda u Ciebie?:)
To tak jak u mnie – zawsze te lubiane i sprawdzone 🙂 Z pewnością będzie sernik z ciemnym kakaowym ciastem (w tym roku chyba zrobię z wiśniami z kompoty, bo to jest u nas hit), miodownik przekładany masą orzechowo-budyniową, obowiązkowo strucle drożdżowe z makiem… mama ma przepis na piernik z 2 jajek ale chyba w tym roku zrobię wegański 🙂 Rok temu upiekłam jedno z „nowych” ciast i wszystkim smakowało, ale za dużo z nim roboty, wiec w tym roku daruję 🙂
Zainteresowałaś mnie piernikiem drożdżowym – tato czasem kupuje taki gotowy, paczkowany, ale wiadomo jak to ze składem ;/ Jeśli masz sprawdzony przepis chętnie się nim zaopiekuję jeśli pojawi się na blogu 😀
Zapowiada się pysznie u Was:) Miodowniki bardzo lubię, a i sernik z wiśniami brzmi super. Kiedyś szalałam z ciastami. Zwykle na święta robiło się ich więcej, bo w tym czasie wiadomo – dużo gości, ale prawda jest taka, że jak każdy zje u siebie, to nie ma miejsca żeby tylko jeść i jeść jak idzie w gości;)
Przepis na piernik drożdżowy na pewno pojawi się na blogu, tylko nie jestem pewna, czy będę go przygotowywać jeszcze przed świętami, żeby go opublikować, czy raczej wrzucę go już po świętach:( Ciasto jest wysokie i bardzo podzielne i tak na „zwykłą” niedzielę bez gości raczej mu nie poradzimy;) Ale jest sprawdzony i każdemu smakuje – tylko, są w nim jajka;)
Ja nigdy za miodownikiem nie przepadałam, ale moja rodzinka uwielbia… niby jest sprawdzony przepis z zeszytu mamy, ale ja go trochę „odchudzam” i wychodzi bardzo smacznie 😉
Kiedy byłam mała mama też szalała – rolady biszkoptowe, tort… ja z siostrą robiłam orzeszki, krucho-drożdzowe ciasteczka z marmoladą, maszynkowe, wafle tortowe… teraz tato mówi by nie piec bo się kupi i trochę narzeka, kiedy się piecze „bo nie potrzeba”, ale je z apetytem 😛 Teraz to też czasu brakuje na pieczenie, gości nie ma za wielu bo praktycznie je się u dziadków a starsze rodzeństwo w domach swoich połówek – przyjeżdżają, ale na ciasta się nie rzucają 😉 Potem to większość się mrozi. Nie ma co szaleć – jajka i masło drożeją 😛
Ojej… szkoda, że po Świętach, ale rozumiem brak czasu.. chociaż może uda się wcześniej – nie ma co gdybać :)To nic, ze są jajka – rodzinka nie jest wege ani wega a zawsze można dwa pierniki upiec 😀
Trzeba sobie wszystko dostosować „pod siebie” – brzydko mówiąc;) Każdy mniej więcej wie, jak to u niego wygląda… Nie ma więc co przesadzać z robieniem „na zapas”, bo po co? Szkoda, żeby coś się zmarnowało lub co gorsza miało wyrzucić, prawda?;)
A piernik drożdżowy zawsze jeszcze na Nowy Rok można zrobić;) Gdybyś jednak chciała wcześniej zobaczyć o jakim mowa,to ja korzystam z przepisu z bloga Gotowanie cieszy. Robiłam go już wielokrotnie i jest to jedno z moich ulubionych ciast, więc polecam:))
Masz rację. Ja od dawna mamie mówię, że nie ma sensu abyśmy razem tyle tego jedzenia szykowali skoro i tak większość się mrozi (nie wyrzucamy jedzenia)… mama tylko się denerwuje ze nie zdążymy tego wszystkiego przygotować, ale mama uważa że jak Święta to stół ma się uginać od jedzenia… w tym roku podobno mamy mniej szykować bo nie ma miejsca aby mrozić (lodówka nowa i zamrażarka mniej mieści). Zobaczymy 🙂 Rozmrażane można zjeść ale to nie to samo co gotowanie na świeżo 🙂 Ja niedługo zacznę myśleć by zrobić coś wege, bo w tym szale jak zacznę pomagać mamie, to nie zdążę 😉
Nie znałam tego bloga. Dziękuję ♥ 🙂
Rozumiem co masz na myśli.Na początku jest stres żeby wszystko zdążyć przygotować, a potem jest pewnego rodzaju „stres” żeby zdążyć wszystko zjeść;) Wydaje mi się też, że pokolenie naszych mam, babć tak właśnie podchodziło do świąt – miało być na bogato, niczego nie braknąć i od razu czuć, że to czas wyjątkowy, że to święta a nie np imieniny.
Nie ma za co:) Można w nim „zginąć” na długie godziny:)
Dokładnie… tak samo wesela – ma być huczne tak aby było o nim głośno i dużo się mówiło:) Ale kiedyś też inne czasy były – w jednym domu zbierała się cała rodzina, każdy coś przywiózł to i się zjadło. Teraz najpierw jedzie się do jednej babci, potem do drugiej, do cioci, wujka…. rodzinka porozjeżdżana a wszędzie się je i zostaje 😉
Strach wchodzić xD Ale u Ciebie też jest bardzo miło 🙂
Tak, jedni robili sałatki, inni piekli ciasta, jeszcze inni przygotowali mięso i tym sposobem jedzenia było dużo, ale nikt się jakoś specjalnie nie wykosztował, a ilościowo też było tego tyle, że dało się zjeść.
Dziękuję, miło mi, że tak uważasz:)
Mniej się kupowało… wędliny robiło się samodzielnie, warzywa z ogródka…. nikt też nie myślał o wydatkach bo nie to sie liczyło 🙂 Czasem brakuje mi tej świątecznej atmosfery z dzieciństwa….
Buziaki:*
Eh, to były czasy…
Miło jest powspominać.. miło powspominać Święta, które nie „trąciły” komercją i ludzie nie byli nastawieni na prezenty i kupowanie… ale po to mamy swoje rodziny aby starać się celebrowac rodzinne tradycje i dbac o tego „Ducha Świąt” 😉
Tym „Anonimem” byłam ja 😉 Nie wiem dlaczego nie wyświetlił się podpis – może dlatego, że przerwało mi internet ;/
Być może… Tak podejrzewałam, ale fajnie, że napisałaś teraz:)
Zajrzałam i zorientowałam się, że coś nie gra 😉
Na taką pieczeń jestem chętna 🙂
Polecam jako małe urozmaicenie zwykłej pieczeni:)
Jesteś niemożliwa! Taka pieczeń chodzi za mną od dawna. Dodaje przepis do ulubionych i popełnię we wtorek:D
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Hehe super, jesteś o krok bliżej od spełnienia zachcianki;) Pozdrawiam:)