Mielone kotleciki z pieczarkowym farszem
Pieczarki są bardzo uniwersalne. Smakują ze wszystkim. I samodzielnie, i w sałatce i na pizzy i razem z różnymi mięsiwami. Dziś właśnie w zestawieniu z drobiowym mięsem mielonym.
Zaskoczycie tymi kotlecikami rodzinę. Będą się spodziewali zwyczajnych kotletów, a tu w środku będzie czekała na nich pieczarkowa niespodzianka.
Ja bardzo lubię te kotlety. Polecam i Wam.
- 500-600 g mielonego mięsa drobiowego (z kurczaka bądź indyka)
- 250-300 g pieczarek
- 1 cebula
- 1 jajko
- 2 łyżeczki musztardy sarepskiej
- sól, pieprz
- przyprawa do kurczaka/grilla
- 2-3 łyżki bułki tartej
Oczyszczone pieczarki drobno siekamy. Cebulę kroimy w drobną kostkę. Podsmażamy na łyżce oleju lub masła. Następnie dodajemy pieczarki i smażymy do odparowania wody. Doprawiamy sola oraz odrobiną pieprzu.
Mielone mięso przekładamy do miski. Dodajemy musztardę, jajko, sól, pieprz oraz przyprawę do kurczaka/do grilla, mieszamy. Dodajemy bułkę tartą w takiej ilości, by całość była dość zwarta (ilość zależy jak dużego jajka użyjemy i od samej bułki tartej).
Zwilżonymi zimną wodą dłońmi formujemy kotleciki. Spłaszczamy je a na środek nakładamy 1-2 łyżki pieczarkowego farszu i zlepiamy. Smażymy na rozgrzanym oleju z obu stron na złoto.
Fajny pomysł, lubię takie kotleciki kryjące w środku niespodziankę 🙂
🙂
Przepis pokażę Mamie, moze ją zainteresuje 😉
oo, dzięki:)
Nie ma za co 🙂
Oby tylko Mama nie stwierdziła, że przepis jest do niczego;)
Na pewno nie 🙂
Pamiętam jak kiedyś mama kupiła takie gotowce ale faszerowane szynką i serem… ludzie jakie to było okropne… smakowało jak jakiś „twór” ;/ a fe… i wyglądały okropnie. Jak z laboratorium. Twoje widać, ze domowe. Ja mięsa nie jem ale żyję z mięsożercami, więc i musze pogodzić się z widokami kotletów 😉
Jakoś nigdy mnie na te gotowce nie kusiło – też to dla mnie niezjadliwie wygląda… a jak smakuje wolę nie wiedzieć;)
Moja Mama czasem kupiła, kiedy nie miała czasu lub z czego przygotować, ale sporadycznie – sama czuła, że to bez smaku ;/
Na szybki obiad to najlepiej w makarony pójść;)
Jak u mnie kidyś obiad to głównie musiał być mięsny a jak makaron to też ze słoniną. Dla mnie okropne 😛
Nie jadłam;) Jak byłam mała to pamiętam makarony na słodko – z musem jabłkowym, z jagodami, z serem. Na wytrawnie to już było różnie, ale te już głównie z mięsem były;)
Nidy a to z prostych przyczyn – starsze rodzeństwo nie lubiło jeść na słodko i w zasadzie ja z młodszą siostrą również. Kiedy w szpitalu podawali ryż lub makaron na słodko nigdy tego nie jadłyśmy. Zupa owocowa? A fu… 😛
no to faktycznie, jak nikt nie lubi, to nie ma po co takich dań przygotowywać;)
U mnie na slodko się nie jadło ani ryżu ani makaronu. Tylko tato czasem zjadł makaron z dżemem lub sokiem a tak to słonina i twaróg 😉
I nawet ryżu z jabłkami nie robiliście? Bo u mnie ten to akurat klasyka – też był często;)
Odpisałam wczoraj ale nie wiem czy komentarz został dodany 🙂
Nawet ryżu… ryż i makaron na słodko lub zupa owocowa? Dla nas nie do zjedzenia 🙂 Już starsze rodzeństwo nie lubiło 🙂
Jest, jest, tylko akurat ja na kompa nie wchodziłam;) już dodano;)
Majówka i piękna pogoda 🙂
Pogoda dopisała:)
Jak najbardziej trzeba korzystać 🙂
Ale fajny pomysł! super:D
pozdrawiam serdecznie z nad filiżanki kawy:)
Od dłuższego już czasu przygotowuję mielone kotlety z uda indyka. Są rewelacyjne. A z pieczarkową niespodzianką w środku muszą smakować niebiańsko:)
Też lubię, choć ja zwykle mieszam – piersi i udka, kotleciki nie są wówczas takie suche;)