Marynowana karkówka
Karkówkę jadamy rzadko. Szczerze mówiąc jedyną, którą naprawdę lubię to tą przyrządzaną na grillu. Ta, była całkiem zbliżona smakiem do takiej właśnie grilowanej. Całość marynowałam praktycznie całą dobę, podałam dodatkowo z sosem czosnkowym.
- 1 kg karkówki
- 3-4 cebule
- 3 spore ząbki czosnku
- 1 l mleka
- sól, pieprz
- kolendra
- słodka papryka
- 1-2 łyżki sosu sojowego
Mięso myjemy, osuszamy papierowym ręcznikiem i kroimy na niezbyt cienkie plastry (mi wyszło 6 sztuk). Do moździerza wsypujemy ok 2 łyżeczki ziarenek kolendry i ucieramy na pył. Każdy kawałek mięsa nacieramy solą, pieprzem, kolendrą oraz słodką papryką.
Cebule kroimy wg uznania, na talarki lub w piórka. Czosnek kroimy na plasterki. Do wysokiego pojemniczka wkładamy mięso, posypujemy warstwą cebuli i czosnku, przykrywamy kolejnym kawałkiem mięsa, znów cebula i tak do wyczerpania składników. Na samej górze powinny się znaleć krążki cebuli. Całość zalewamy mlekiem, odkładamy do lodówki najlepiej na całą noc.
Kolejnego dnia mięso wyjmujemy z marynaty, osuszamy. Każdy kawałek mięsa smarujemy sosem sojowym (ja polewałam tylko z jednej strony i rozcierałam po całości ręką, a potem układałam jeden na drugim i zostawiłam tak na około 10 minut). Smażymy na rozgrzanej patelni grillowej z niewielką ilością oleju.
(Ja po usmażeniu dopiekałam jeszcze kotlety kilka minut w piekarniku. Dzięki temu miałam pewność, że każdy z domowników dostał ciepłą porcję.)