Nigdy jeszcze żadnemu ciastu nie poświęciłam tyle uwagi PO upieczeniu jak temu serniczkowi;) Oczywiście jedyne co robiłam, to czekałam na tytułową rosę;)
Co prawda wiedziałam, że nie pojawi się ona wcześniej jak 30-60 minut od wyjęcia z piekarnika, ale i tak kręciłam się przy blacie i zerkałam na blaszkę;) Jakież więc było moje zadowolenie, gdy w końcu zaczęły pojawiać się złote kropelki:)
Sam sernik jest bardzo delikatny. Na kruchym cieście, z białkową pianką na wierzchu. Ważne,by nie przesuszyć jej zbytnio i nie upiec bezy;) Ma się tylko lekko zezłocić, inaczej bursztynowe kropelki się nie pojawią.
Serniczek ten polecam Wam mocno na Wielkanoc:)