Filet z indyka z farszem drobiowo-pieczarkowym

Bardzo lubię pieczone mięso drobiowe. Najczęściej przygotowuję takie pokrojone na mniejsze kawałki. Kaczkę czy kurczaka w całości robię dość rzadko i równie rzadko np faszerowaną pierś indyczą.

Dzieje się tak nie dlatego, że owego mięsa nie lubię, ale wiąże się to z brakiem doświadczenia i wyczucia temperatury piekarnika, a co za tym idzie lekką obawą przed niedopieczeniem lub przesuszeniem mięsa.

Na szczęście od teraz mogę takie mięso przygotowywać do woli i bez obaw. Dlaczego? Ano dlatego, iż w mojej kuchni pojawił się nowy, bardzo przydatny gadżet, a mianowicie termometr do mięsa.

Termometr posiada duży wyświetlacz, nie ma więc problemu z odczytem pomiaru. Działanie jest bardzo proste – wystarczy włączyć termometr i wbić do potrawy w jego najgrubszej części, a już po chwili na wyświetlaczu pojawia się jego temperatura. Urządzenie podaje temperaturę z zakresu od 0 do 200°C. Teraz już można mieć pewność, że mięso jest upieczone i osiągnęło minimalną bezpieczną temperaturę, przy której giną bakterie.

Ale uwaga… termometr nada się nie tylko do mięsa. Można z jego pomocą sprawdzić temperaturę wina, jak również wykorzystać do temperowania czekolady (tego jeszcze nie przetestowałam, ale myślę, że się nada;)). Doskonale też posłuży świeżo upieczonym rodzicom do sprawdzania wody do kąpieli dla maluszka czy temperatury podawanych mu posiłków. Jak widzicie, zastosowanie jest wszechstronne;)

Elektroniczny termometr z sondą firmy Westmark możecie zakupić w promocyjnej cenie w sklepie internetowym Tarka i Miarka (link do produktu TUTAJ – KLIK).

Istnieje niepisana zasada, że mięso powinno się piec przez około godzinę na każdy kilogram, jednak nie zawsze piekarnik nagrzewa się do pożądanej temperatury. Z tego też względu czasami może się zdarzyć, że ta sama potrawa raz smakuje wyśmienicie, a raz brakuje jej do perfekcyjności tych kilku minut w piecu. Doświadczona gospodyni być może zawczasu to zauważy, ale co jeśli dopiero zaczynamy przygodę z kucharzeniem?? Co jeśli ślepo ufamy czasowi pieczenia podanemu w przepisie, a nasz piekarnik piecze po prostu inaczej? W takim wypadku taki termometr może się okazać nieoceniony i ja bardzo Wam taki zakup polecam. Dopatrzyłam się tylko jednej „wady” – termometr działa na baterię CR2032 (termometr wyłącza się samoistnie po około 5 minutach), która przynajmniej w mojej okolicy jest dość trudno dostępna. To jednak drobna wada przy wielu innych korzyściach, jakie płyną z posiadania takiego termometru (a baterię można kieeeedyś zakupić w sklepie internetowym;).

Co do indyka, to tak przygotowany bardzo nam wszystkim smakował. Nafaszerowany mielonym mięsem z kurczaka i pieczarkami wyszedł wyśmienicie. Był idealnie doprawiony i idealnie upieczony. Nie był surowy, ale co ważne – nie był też zbyt suchy, a wiadomo, że przesuszonego mięsa nikt nie lubi.

U nas pojawił się na obiad przez dwa dni z rzędu (to na prawdę duża porcja), raz solo, a raz z sosem pieczarkowym. Wersja z sosem podbiła moje serce i myślę, że sos powinien zawsze tu towarzyszyć;)

Polecam na odświętny obiad:)

  • 1 pierś z indyka (u mnie 1,2 kg)
  • 1 duża pojedyncza pierś z kurczaka
  • 1/2 kajzerki
  • ok. 1/4 szkl. mleka
  • 2 małe cebule
  • 1 małe jajko
  • 300-350 g pieczarek
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 łyżeczka ostrej musztardy
  • suszony majeranek
  • sól, pieprz
  • olej
  • 1 łyżka masła

Umyte i osuszone ręcznikiem papierowym mięso nacinamy w jego najgrubszej części, tworząc tzw kieszeń.

Czosnek przeciskamy przez praskę do miseczki. Dodajemy 2 łyżki oleju, sól, pieprz oraz roztarty w dłoniach majeranek (ok. 1 łyżeczkę). Mieszamy. Przyprawami nacieramy mięso z obu stron. Odstawiamy do lodówki na co najmniej 30 minut.

Kajzerkę zalewamy mlekiem, odstawiamy do namoczenia.

Cebulę kroimy w piórka. Pieczarki kroimy na mniejsze kawałki.

Na patelni rozgrzewamy 1 łyżkę oleju z 1 łyżką masła, wrzucamy cebulę. Gdy cebula się zeszkli dodajemy partiami pieczarki. Pod koniec doprawiamy solą oraz pieprzem. Studzimy.

Filet z kurczaka myjemy, osuszamy i mielimy w maszynce do mięsa. Przez maszynkę przepuszczamy również pieczarki z cebulą i odciśniętą bułkę.

Do powstałej masy mięsno-pieczarkowej dodajemy jajko oraz musztardę. Doprawiamy solą, pieprzem i niewielką ilością suszonego majeranku (ok. 1/4 łyżeczki). Dokładnie wyrabiamy.

Przygotowanym farszem napełniamy kieszeń indyczą. W razie potrzeby spinamy mięso wykałaczkami.

Mięso wkładamy do lekko natłuszczonego masłem naczynia żaroodpornego. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180-190 stopni i pieczemy przez około 85-90 minut (jeśli Wasze mięso będzie ważyć mniej, odpowiednio skróćcie czas pieczenia – ja zwykle daję około 5-8 minut zapasu (do zasady 1h/1kg) i o tyle dłużej zapiekam).

 

Jeśli mamy termometr do mięsa sprawdzamy temperaturę – w przypadku mięsa drobiowego nie powinna być ona niższa niż 75 stopni (u mnie 82 stopnie, czyli podawane przez różne źródła maksimum jakie powinno osiągnąć takie mięso, zanim zrobi się przesuszone).

Inne termometry – nie tylko elektroniczne – możecie zobaczyć w specjalnej zakładce sklepu Tarka i Miarka (KLIK). A na główną stronę sklepu odsyłam Was tutaj – KLIK.

Wpis sponsorowany