Kopiec kreta

Ciasto to pewnie większość z Was kojarzy z tym z pudełka, ze sklepowych półek. A czy wiecie, że takie ciasto możecie przygotować samodzielnie od podstaw?

Będzie jeszcze lepsze niż to ze sklepu, a Was po skończonej pracy będzie rozpierała duma;)

Podstawę stanowi pyszne, wilgotne czekoladowe ciasto, zaś środek skrywa kawałki bananów przykryte  bitą śmietaną z dodatkiem musu bananowego i tartej czekolady. Pycha!

Ciasto:

  • 2 szkl. mąki pszennej
  • 1 szkl. cukru
  • 1 szkl. mleka (w temp. pokojowej)
  • 1 szkl. oleju
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1/2 łyżeczki sody
  • 4 łyżki kakao
  • 2 jajka

Dodatkowo:

  • 4-5 bananów
  • 2 śmietan-fixy
  • 500 ml śmietanki 36%
  • 50 g gorzkiej czekolady
  • 4 łyżki cukru pudru
  • sok z 1/2 cytryny

Całe jajka ubijamy wraz z cukrem, aż do uzyskania jasnej i puszystej masy (około 6-8 minut). Następnie, stopniowo i naprzemiennie, dodajemy  składniki  suche (mąkę przesianą wraz z kakao, proszkiem do pieczenia i sodą), olej oraz mleko. Nie spieszymy się, chodzi o to by składniki dobrze się ze sobą połączyły. Gotowe ciasto przelewamy do wyłożonej papierem do pieczenia tortownicy o średnicy 24cm i pieczemy w 180 stopniach przez około godzinę (do tzw suchego patyczka). Pamiętajmy, że każdy piekarnik jest inny i zawsze należy sprawdzać i pilnować wypieku lub podpiec nieco dłużej.

Z ostudzonego ciasta ścinamy wierzch, który następnie kruszymy w dłoniach lub rozdrabniamy w malakserze. Odkładamy na bok. Wydrążamy również środek ciasta, zostawiając spód i boki nienaruszone.

Czekoladę ścieramy na tarce. Jednego banana rozdrabniamy widelcem na gładkie pure, skrapiamy kilkoma kroplami soku z cytryny.

Schłodzoną  śmietanę ubijamy wraz z cukrem pudrem i śmietan-fixami na sztywno. Na koniec dodajemy rozdrobnionego banana oraz startą czekoladę, mieszamy.

Pozostałe banany obieramy i układamy obok siebie na cieście (można skropić je kilkoma kroplami soku z cytryny, by nie ciemniały). Przykrywamy je ubitą śmietaną, którą nakładamy formując kopiec. Wierzch posypujemy odłożonym i pokruszonym ciastem, lekko dociskamy dłonią.

Uwagi: Składniki suche i mokre dodawałam do ubitych jajek stopniowo. Najpierw przesiałam trochę mąki, zmiksowałam do połączenia. Następnie cienkim strumieniem wlewałam olej, miksowałam dalej. Znów wsypałam trochę, mąki. Gdy składniki się połączyły wlałam mleko. Na sam koniec przesiałam resztę mąki.

Osobiście z przepisu korzystam trzeci raz, piekąc ciasto w dwóch różnych piekarnikach. Do tej pory zastanawia mnie od czego zależało to, że raz piekłam krócej (zanotowałam to sobie), a teraz i za pierwszym razem tyle, ile podaję w przepisie. Przede wszystkim ciasto należy sprawdzać patyczkiem.

Jeśli wierzch zbyt mocno się przypieka, a środek jest jeszcze płynny, należy przykryć wierzch ciasta folią aluminiową (ja tak zrobiłam na około 15 minut przed końcem pieczenia). Piekłam około 50-55 minut w temp. 180 stopni (góra-dół).

Źródło