Racuszki z rabarbarem

Pyszne i delikatne placuszki podane z rabarbarowym kisielem. Świetnie sprawdzą się na słodkie śniadanie bądź podwieczorek. Tego kisielu wychodzi dość sporo – dwie takie miseczki, jakie widać na zdjęciu – więc jeśli chcecie można składniki na sos zredukować o połowę.

Sos:

  • 500 g rabarbaru
  • 125 ml nektaru wiśniowego (u mnie nektar wieloowocowy pół na pół z kwaśnym sokiem 100% z wiśni)
  • 60 g cukru
  • 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej

Racuszki:

  • 2 łyżki masła
  • 4 jajka
  • 120 g cukru
  • 1 op. cukru wanilinowego (16g)
  • 300 g mąki
  • 300 ml maślanki (w temp. pokojowej)
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia

Dodatkowo:

  • tłuszcz do smażenia
  • cukier puder do oprószenia
  • płatki migdałowe

 

Oczyszczony rabarbar kroimy na mniejsze kawałki. Przekładamy do rondelka o grubym dnie, zalewamy sokiem wiśniowym i gotujemy około 5 minut na małym ogniu. Następnie dodajemy cukier i gotujemy aż się rozpuści. W międzyczasie mąkę ziemniaczaną mieszamy z niewielką ilością zimnej wody. Wlewamy do gotującego się rabarbaru i stale mieszając, gotujemy jeszcze ze 2-3 minuty.

Masło roztapiamy na niewielkim ogniu. Studzimy.

Płatki migdałowe prażymy na średnio rozgrzanej, suchej patelni. Zdejmujemy z patelni do przestudzenia.

Jajka ubijamy z cukrem i cukrem wanilinowym na jasną, puszystą masę (około 7-10 minut). Masę jajeczną łączymy z zimnym masłem, maślanką oraz przesianą z proszkiem do pieczenia mąką (ja zmniejszyłam obroty miksera).

Na patelni rozgrzewamy niewielką ilość tłuszczu. Wylewamy po 1-2 łyżki ciasta i smażymy placuszki z obu stron na złoto.

Racuszki posypujemy cukrem pudrem oraz uprażonymi płatkami migdałowymi. Podajemy razem z rabarbarowym sosem.

Uwagi: Tak jak pisałam we wstępie: sosu, czy też raczej kisielu (bo to określenie bardziej mi pasuje) wychodzi dość sporo. Ilość składników można zredukować o połowę. Z płatków migdałowych można zrezygnować, aczkolwiek takie podprażone przyjemnie chrupią w buzi;)

Maślankę warto wyjąć nieco wcześniej, by nabrała temperatury pokojowej lub króciutko ją podgrzać (byle nie za mocno!).

Placuszki smażyłam na niewielkiej ilości oleju (co druga partia) na patelni do naleśników.